Pozostało już tylko sześć miesięcy do rozliczenia budowy sieci internetu szerokopasmowego finansowanej przez Unię Europejską! Chociaż praca wre, zaplanowane inwestycje zostały zrealizowane jedynie w 30%…
Według informacji podanych przez Dziennik Gazeta Prawna, dopiero wczoraj oddano do użytku pierwszy odcinek regionalnej sieci, który liczy 69 km. Został on sfinansowany z z Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej, łączy Siemiatycze z Hajnówką (woj. Podlaskie).
Wiceminister infrastruktury i rozwoju Iwona Wendel deklaruje, że do końca października 2015r. w ramach projektu wybudowanych zostanie kolejne 10,5 tys. km sieci internetu szerokopasmowego. Dodaje również, że dzięki wszystkim programom operacyjnym (regionalnym i krajowym) obecnie w Polsce budowanych jest 54 tys. km sieci.
Do końca czerwca tego roku w regionach wybudowano zaledwie 5,9 tys. km sieci internetu szerokopasmowego. Jest to jedynie 26,6% planów wynikających z podpisanych umów o dofinansowanie. Sytuacja nie jest beznadziejna. Porównując osiągnięcia ubiegłoroczne z realizacjami z 2014r., widać wyraźny postęp. Jeszcze rok temu zrealizowanych było 422,6 km, czyli 2,2% planu…
Biorąc pod uwagę, jak wielu zgód wymagają te inwestycje, wybudowanie jeszcze 16,5 tys. km w mniej niż półtora roku jest mało prawdopodobne – tak sytuację komentuje Aleksander Kwiatkowski, partner w firmie informatycznej Softax.
Jest jednak parę miejsc, gdzie zbudowano dokładnie tyle, ile było w planach. Najlepszymi wynikami mogą poszczycić się województwa: lubelskie, opolskie i podkarpackie. Prace ruszyły też na Śląsku, Podlasiu i Mazowszu. Zrealizowano tam plan w granicach kilku do kilkunastu procent. Fatalnie jest za to w woj. kujawsko-pomorskim i małopolskim, gdzie do końca czerwca w ogóle nie zrealizowano planów, oraz w Wielkopolsce, gdzie co prawda ruszyły już budowy, lecz postęp plasuje się w granicach 0,4%.
Pieniądze są, firmy gotowe podjąć się zadania są. Problemem jest opieszałość administracji i do niedawna złe prawo, nakazujące wybieranie najtańszych ofert. Do tego ciągnące się odwołania i brak kar dla inwestorów, którzy w przetargach zaniżyli ceny, a później nie byli w stanie zrealizować projektów – w ten sposób Aleksander Kwiatkowski wyjaśnia problemy z realizacją planu.
Czasu coraz mniej, a do zrealizowania pozostało 70% inwestycji. Do końca 2015 roku Polska musi rozliczyć się z zaplanowanych projektów w Brukseli, bo chyba nikt nie chce zwracać unijnych wielomiliardowych dotacji. Należy się śpieszyć, bo – jak wskazuje Andrzej Piotrowski – nawet gdyby KE okazała się łaskawa i wyznaczony zostałby dodatkowy termin, czas nie stoi w miejscu. Mogą przecież powstać nowe sieci, wówczas te dopiero co wybudowane, nikomu się nie przydadzą. I po co wtedy ten pośpiech?
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna