Netflix pojawił się w Polsce w styczniu 2016 roku. Towarzyszył temu wydarzeniu entuzjazm bijący zarówno po stronie amerykańskiej, jak i po stronie polskiej. Czy na dzień dzisiejszy entuzjazm ten pozostał tylko w kraju nad Wisłą?
Gigant chciałby dostarczać kontent do większości krajów na świecie. Należy spodziewać się, że założenie to spełni. Jak jednak wygląda sprawa z operowaniem na rynku, gdy już się tam znajdzie?
– Zdecydujemy się na lokalizację treści, gdy przekonamy się, że zainteresowanie naszymi usługami w Polsce jest na odpowiednim poziomie – tak na pytanie o polonizację treści odpowiedziała Nina Bargisen, Network Strategist and Partner Engagement Manager, podczas konferencji PLNOG 16. Obecnie tylko wybrane materiały dostępne są w naszym języku.
Według operatorów zapytania dotyczące możliwości współpracy, pozostają bez konkretnej odpowiedzi. Wśród wymogów jest, aby taki partner gwarantował obsługę 5 Gbps ruchu w godzinie szczytu, a także 2 Gbps w przypadku minimalnego zainteresowania. Firma zasłania się tym, że nie spełniają oni wymogów dotyczących wielkości transmisji danych. Informacji tych nie da się jednak potwierdzić w żaden sposób. W takim przypadku, czyżby Netflix miał jednak mniejszą oglądalność niż podaje w swoich komunikatach?
Nigdzie na świecie Netflix nie podpisał umowy z operatorem gwarantującej nielimitowany transfer mobilny. Po jego stronie pojawia się argument, że taka umowa naruszyłaby neutralność sieci. Z jednej strony jest to zrozumiała decyzja, natomiast z drugiej: Netflix w przeszłości podejmował już decyzje (na przykład umowa z Comcastem), które według specjalistów naruszały neutralność.
Ciekawie wygląda kwestia współpracy z Netflixem odnośnie treści lokalnych, tworzonych w tym wypadku w Polsce. Firma prowadzi takie działania w innych krajach, jako Netflix Originals. W ten sposób widzowie z m.in. Kanady, Japonii, Meksyku i Włoch mają dostęp do rodzimych i lokalnych produkcji. To jednak dostawcy kontentu i pomysłów muszą wykonać pierwszy krok i skontaktować się z Netflixem. Dopiero po wstępnej weryfikacji dalsze kroki podejmie firma z Kalifornii. Komisja Europejska chce jednak zmusić Netflix, a także wszystkich innych usługodawców streamingowych, aby przynajmniej 20% dostępnego katalogu stanowiły filmy i seriale wyprodukowane w Europie. Powstała sytuacja wydaje się być patowa i któraś ze stron będzie w przyszłości zmuszona, by impas ten przerwać.
Gemius podaje, że z usługi korzysta tylko 120 tys. Dla porównania serwis Vod.pl według danych posiada 3,5 mln użytkowników. Pamiętać jednak należy, że dane te dotyczą osób korzystających z usługi poprzez witrynę internetową. Jeżeli doliczymy do tego użytkowników urządzeń mobilnych to liczba ta powinna zwiększyć się kilkukrotnie. Pojawiła się również możliwość opłacania abonamentu w złotówkach, co pozwala zapomnieć o zmieniających się kursach walut. Następnym krokiem wydaje się być wprowadzenie oczekiwanego od dawna interfejsu po polsku.
Poniekąd obecna sytuacja może wyglądać, tak jakby Netflix po wejściu na polski rynek, szybko o nas zapomniał. Trzeba wziąć jednak pod uwagę, że potentat dopiero uczy się specyficznego, rynku Europy Środkowo-Wschodniej oraz potrzeb nowych klientów. Począwszy od przygotowania napisów na współpracy z polskimi IXami skończywszy. Netflix musi jednak pamiętać, że nie ma dużo czasu. „Jesteśmy zadowoleni” – tak w marcu wypowiadali się przedstawiciele serwisu na temat pierwszych miesięcy działalności w Polsce. Ciekawe jak odczytują pierwsze pół roku obecności w Polsce?