Google stworzył cennik za udostępnienie danych o użytkownikach organom ścigania. Prawnie ma taki obowiązek, ale do tej pory robił to bezpłatnie. Teraz od 45 dolarów w górę może przekazać informacje lub pomóc w założeniu podsłuchu.
Z roku na rok Google otrzymuje coraz więcej próśb o udostępnienie danych swoich użytkowników. Od stycznia do czerwca 2019 r. wpłynęło ponad 75 tys. zapytań dotyczących niemal 165 tys. użytkowników. Większość z nich to prośby od służb w USA (26,8 tys. zapytań dotycząca 74,3 tys. kont). W 82 proc. Google nie miał wyjścia i przekazał odpowiednie dane.
Gigant postanowił w końcu opracować cennik za udostępnianie ich służbom. Wprawdzie mógł prosić o zwrot kosztów poniesionych przy zbieraniu tych informacji, ale nie we wszystkich przypadkach. Dlatego postanowił to zmienić i wycenił swoje „usługi”. Za dostarczenie podstawowych danych o użytkowaniu na potrzeby wezwania sądowego Google pobierze 45 dolarów, a za pomoc niezbędną w podsłuchu służby będą musiały zasilić konto Google kwotą 60 dolarów.
150 dolarów organy ścigania będą musiały zapłacić za zebranie „dokumentacji lub innych informacji powiązanych z kontem Google zidentyfikowanych przez prawidłowy identyfikator Google”, a 245 dolarów kosztować będzie dostarczenie informacji, które pomogą służbom zdobycie nakazu przeszukania.
Firma nie będzie pobierać opłat za przygotowanie informacji dotyczących dochodzeń, w których w grę wchodzi bezpieczeństwo dzieci czy zagrożenie życia.
Źródło: gazeta.pl