Do czego służy smartfon, tablet – wie każdy. W jakich celach ich używamy? Tutaj opinie są różne. Według niektórych organizacji zbierających opłaty na rzecz twórców (takich jak ZAiKS czy ZPAV), mogą stać się źródłem nielegalnych dochodów. Powielając i rozpowszechniając utwory, pozbawiamy twórców potencjalnych zarobków.
By uchronić przed tym autorów, powstał tak zwany „podatek od piractwa” (czyli opłaty reprograficzne). Płacą go wszyscy, którzy nabywają urządzenia kopiujące i czyste nośniki. Oznacza to, że decydując się na zakup pustych płyt CD, odtwarzacza MP3 a nawet kartki papieru, nie płacimy jedynie za urządzenie. Automatycznie doliczony zostanie wspomniany podatek, który może wynosić od 1 do 3 proc. ceny wartości naszego zakupu.
No dobrze, ale jak od papieru do drukarki przeszliśmy do najnowszego smartfona? To nie pierwsze innowacje. Już w ubiegłym roku ZAiKS oraz inne organizacje proponowały rozszerzenie opłat na urządzenia takie jak:
- telewizory posiadające funkcję nagrywania na pamięć wewnętrzną lub na nośnik zewnętrzny,
- kamery i aparaty fotograficzne z funkcją nagrywania,
- komputery przenośne, tablet, notbook, netbook, palmtop, ipod, ipad.
Ile pieniędzy pozostawimy w kasie sklepu elektronicznego, o tym już wkrótce zadecyduje Ministerstwo Kultury. Musi rozważyć nie tylko rację twórców, ale i producentów, którzy narażeni zostaną na dodatkowe koszty w wysokości kilkudziesięciu milionów złotych rocznie! Jak uporają się z tym problemem? Bez trudu przekonamy się o tym obserwując ceny oferowanych sprzętów…
Chociaż opłata reprograficzna jest ważnym elementem walki z piractwem, pozostaje pytanie: czy rozszerzanie jej na dość drogie jak na polskie warunki urządzenia, takie jak smartfon i tablet, jest dobrym pomysłem?
Każdy z nas jest potencjalnym piratem. Tylko jak zareagowałby na to taki Czarnobrody? Z tym lepiej uważać. Rozwścieczony odgórnymi opłatami, mógłby przypadkiem zgłosić sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej…
Źródło: Puls Biznesu