Usługi telekomunikacyjne drożeją. To nie groźba. To rzeczywistość. Odczuwamy to zarówno w przypadku cen nowych smartfonów jak i dostępu do sieci internetowej. Podnoszą się głosy, że żyjemy w ciekawych czasach i rynek telekomunikacyjny czekają duże zmiany. Widoczne jest to właśnie w postaci wzrostu cen oraz nastrojów panujących w Ministerstwie Cyfryzacji. Skąd jednak biorą się koszty, które zmuszają operatorów do podwyżek?
Analizując trendy na rynku można dostrzec, że podwyżki cen rosną nieustająco. Opłaty za dostęp do telewizji cyfrowej i satelitarnej wzrosły aż o 80% w ciągu ostatnich 18 lat. Klienci dostrzegają tendencję i szukają dostawców gwarantujących niezmienność cen przez cały czas trwania umowy. Na obecną chwilę podwyżki mogą dotyczyć zarówno operatorów telekomunikacyjnych i ich klientów. Nasuwa się jednak pytanie po czyjej stronie leży wina?
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego
Operatorzy internetowi w dużej mierze działają na granicy kosztów własnych. Wzrost cen nie leży natomiast w ich interesie. Pogląd taki przejawia się szczególnie w przypadku mniejszych dostawców, którzy muszą walczyć z liczną konkurencją na rynku.
Mali operatorzy będą musieli przyjąć nowe strategie. Być może kluczem do sukcesu okaże się współpraca operatorów na polu prawnym i przeniesienie „walki o niskie ceny” przed oblicze organów państwowych odpowiedzialnych za sytuację klientów i reguły panujące między konkurentami. Operatorzy oczekują wsparcia od stowarzyszeń branżowych i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Na obecną chwilę krytykowany jest brak aktywności UOKiK i zanik konsultacji społecznych. Operatorzy mówią głośno o swoich obawach, lecz ich głos nie dociera do właściwych podmiotów. W pojedynkę małe firmy nie mają wystarczającej siły przebicia. Izba byłaby w stanie spiąć interesy kilku zainteresowanych firm i pomóc w przeforsowaniu korzystnych rozwiązań. Oczywiście koniecznie będzie nieustanne zaangażowanie w sprawę i współpraca z operatorami.
Drożej albo gorzej
Opłata z tytułu dostępu do słupów elektroenergetycznych mieści się w zakresie opłat stosowanych za tego typu dostęp do infrastruktury technicznej stosowanych przez poszczególne przedsiębiorstwa energetyczne (w tym również PGE, ENEĘ) działające na różnych obszarach kraju. Przedmiotowa opłata jest również zbliżona do średniego miesięcznego kosztu podwieszenia jednego kabla telekomunikacyjnego na jednym słupie telekomunikacyjnym wskazanego w kwestionariuszach przekazanych Prezesowi UKE przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych.
Prezes UKE w decyzji z dnia 21 grudnia 2015 określił wysokość miesięcznej opłaty za dostęp do pojedynczego słupa na poziomie 5,52 zł za miesiąc. Ustalając opłatę, Prezes UKE wziął pod uwagę fakt znacznego zróżnicowania funkcjonujących na rynku opłat z tytułu udostępniania słupów elektroenergetycznych, zarówno w obrębie opłat stosowanych przez przedsiębiorstwa energetyczne, jak również pomiędzy poszczególnymi przedsiębiorstwami energetycznymi działającymi na różnych obszarach kraju. Wątpliwości Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej budzi znacząca różnica w wysokości zaproponowanych stawek za zapewnienie dostępu do słupów energetycznych z przeznaczeniem na potrzeby inwestycji telekomunikacyjnych.
Orange Polska przedstawiła podczas konferencji KIKE ofertę dostępu do swoich słupów. Propozycja ta skierowana jest do operatorów ISP, którzy kupują w Orange także usługi transmisji danych. Dostęp do pojedynczego słupa w takim wypadku wynosi 6 zł. W innym przypadku cena będzie się różnić od 7zł do 9zł. Najniższa stawka będzie możliwa do osiągnięcia w przypadku wykupienia dostępu, do co najmniej 300 słupów.
„Wiemy, że niektórzy operatorzy energetyczni mają stawki na poziomie 3,5-4 zł (za dostęp do jednego słupa), ale po uwzględnieniu naszych kosztów ustaliliśmy cenę na wyższym”- argumentował Mirosław Bachta, dyrektor sprzedaży usług hurtowych w Orange.
Absolutnym ekstremum byłaby sytuacja, w której operator wyłączałby dostęp do internetu w określonych porach dnia. W najczarniejszych snach pojawia się wizja, w której klient nie może surfować po internecie ze względu ograniczony albo wyłączony dostęp do sieci, przy jednoczesnej informacji: „Wyłączyliśmy dostęp, aby nie musieć podnieść cen”.
Winna gmina?
„In wyższe opłaty gminne, tym mniej internetu” – słowa te pojawiły się w artykule opublikowanym przez Dziennik Gazeta Prawna. Przedstawiony tam pogląd sugeruje, że według administracji centralnej to właśnie samorządy utrudniają budowę sieci zawyżając opłaty za zajęcie pasa drogowego pod inwestycje telekomunikacyjne. Przygotowany dokument przez Ministerstwo Cyfryzacji zawiera wyliczenia, w których wykazano, w jaki sposób polityka gmin wpływa na koszty inwestycji. Dodatkowe opłaty mogą wynieść nawet 80 zł miesięcznie na jednego abonenta przy akceptowalnym poziomie opłaty za internet w wysokości 50 zł. Zdaniem lokalnych władz to rząd lobbuje w imieniu komercyjnych firm, które budują sieci szerokopasmowe.
Dokument przygotowany przez Ministerstwo Cyfryzacji wskazuje też na komplikacje i niesprawiedliwości, które mogą z tego wyniknąć: „Należy wskazać, że 39 proc. obywateli naszego kraju żyje na obszarach, gdzie gęstość zaludnienia jest niższa niż 100 osób na km kw. W takich warunkach prywatne inwestycje telekomunikacyjne są często nieopłacalne. W zależności od obszaru koszt podłączenia jednego gospodarstwa domowego może wynosić poniżej 1 tys. zł, a na innych nawet ponad 10 tys. zł„. Samorządowcy twierdzą, że rząd nie jest konsekwentny w przeprowadzonej analizie – w tym samym dokumencie nie brakuje przykładów obniżenia stawek przez władze lokalne (m.in. Sieć Szerokopasmowa Polski Wschodniej w woj. podlaskim (o długości 1 885 km), gdzie koszty opłat spadły z 3,7 do 2,3 mln zł).
Duże znaczenie ma to w odniesieniu do zajęcia pasa drogowego. Za zajęcie 1 mkw. pasa drogowego w przypadku dróg, których zarządcą jest Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad, w celu umieszczenia tam infrastruktury telekomunikacyjnej płaci się nie więcej niż 20 zł rocznie. W przypadku prowadzenia robót w pasie drogowym maksymalna stawka wynosi 0,20 zł za jeden dzień. Drogi będące w zarządzie samorządów wymagają stawek ustalanych przez radnych i kwoty te nie mogą przekroczyć odpowiednio: 200 zł oraz 20 zł. „Ministerstwo Cyfryzacji stoi na stanowisku, że za drogi samorządowe, w tym gruntowe, nie powinna być pobierana opłata nawet 10-krotnie wyższa niż za drogi najwyższej kategorii, czyli krajowe„.
Ministerstwo Cyfryzacji przygotowało projekt rozporządzenia regulującego reguluje stawki za dzierżawę kanałów technologicznych ulokowanych w pasie drogowym. Ustawodawca pragnie ujednolicić stawki za dzierżawę i zabezpieczyć się przed wprowadzaniem różnych stawek przez zarządców dróg.
Projekt zakłada trzy wartości:
• rury osłonowej 110 mm – 4,83 zł za m/rocznie
• rury światłowodowej 40 mm – 4,81 zł m/rocznie
• mikrorurki 12/10 – 0,81 zł m/rocznie.
Na podstawie tych wartości wyliczane są pozostałe stawki według stosunki średnicy rury.
Projekt Pracodawców RP zakładający obniżenie stawek maksymalnych o 40% został odrzucony przez Ministerstwo. Według argumentacji Ministerstwa uszczupliłoby to budżety samorządowe i nie pozwoliłoby na odzyskanie kosztów inwestycji w kanały technologiczne.
Jakiej jeszcze argumentacji używa strona rządowa? Otóż według niej gminy ustanawiające niskie stawki mogą liczyć na sprawniejszą budowę szerokopasmowych sieci, poprawę konkurencyjności na danych obszarze, zmniejszenie wykluczenia cyfrowego i wdrożenie nowoczesnych usług z zakresu e-administracji. Właśnie te czynniki powinny przekonać gminy, aby traktowały szerokopasmowe inwestycje na równi z innymi społecznie ważnymi. Ze strony samorządów wygląda to różnie: gminy określają roczne stawki opłat za zajęcie pasa drogowego poza jezdnią dla sieci wodociągowej, kanalizacyjnej oraz cieplnej w zdecydowanie niższej niż stawka ustalona dla sieci gazowej, energetycznej i telekomunikacyjnej. Wynika to z prostego faktu: gminy chcą zarobić. Pojawia się idealna okazja na pobranie sporych sum od dużych firm telekomunikacyjnych. I gminy z tych okazji korzystają. Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz miasta Kowal, wypowiada się w tymże tonie: ”Skoro rząd obawia się o koszty internetu dla abonenta, to może powinien się zastanowić nad zwolnieniem tych usług z VAT? Nie rozumiem, dlaczego samorządy mają się do tego interesu dokładać, skoro sam rząd na tym zarabia”.
Nie ma wątpliwości, że sprawy opłat ustanawianych za gminę będą jednymi z bardziej znaczących w odpowiedzi na pytanie: Czy będzie drożej? Jeżeli nie zostanie wypracowane wspólne i racjonalne stanowisko między rządem i samorządem – wszystko na to wskazuje.
Opłata audiowizualna
Krzysztof Czabański, wiceminister kultury, odpowiedzialny za przeprowadzenie reformy w mediach publicznych poinformował, że duża nowelizacja ustawy medialnej nie wejdzie w życie z dniem 1 lipca br. Opóźnienie ma wynikać z konieczności notyfikacji zaproponowanych zmian w prawie w Unii Europejskiej. Procedura ta może potrwać 18 miesięcy. Planowana składka audiowizualna zostanie wprowadzona najwcześniej z początkiem 2018 roku.
Zapowiedziane uszczelnienie systemu pobierania opłat w ramach abonamentu radiowo-telewizyjnego w ranach obowiązującej ustawy abonamentowego ma polegać na upowszechnieniu opłaty w oparciu o m.in. bazy danych kablówek oraz przyjmowaniu pisemnych deklaracji o braku odbiorników.
Według pomysłu – danina stałaby się powszechna – ale dla właściwych użytkowników telewizorów i odbiorników radiowych. Prawo i Sprawiedliwość zastanawia się, bowiem nad nałożeniem obowiązku regulowania abonamentu RTV na użytkowników usług dedykowanych dla telewizorów, np. na klientów operatorów kablowych. Niewykluczone, że ustawodawca skorzysta z innych dostępnych baz, zestawiających gospodarstwa domowe (w przypadku odłożonej w czasie opłaty audiowizualnej kwota 10 zł miała być doliczana do rachunku za energię elektryczną). Wśród zmian ma znaleźć się zapis zgodnie, z którym nie trzeba będzie już rejestrować odbiorników by płacić daninę na media publiczne.
„Nie ma mowy o kontrolowaniu gospodarstw domowych przez urzędników. Jest wiele możliwości, żeby sprawdzić, czy oświadczenie o braku odbiornika jest prawdziwe. Wcale nie trzeba zaglądać do domów” dodaje Czabański.
W przygotowywanej przez nowelizacji utrzymany zostanie obowiązek opłacania składki audiowizualnej, ale spoczywać ma on na gospodarstwie domowym. Jeżeli opłata będzie nadal naliczana od dosłownie rozumianych odbiorników, to uszczelnienie systemu poboru nie powinno w znaczącym stopniu dotknąć przedsiębiorców.
Wprowadzenie opłaty audiowizualnej i zastąpienie nią abonamentu popiera zaledwie 35 proc. Polaków. Większość badanych uważa, że media publiczne powinny być finansowane z budżetu państwa, a nie z abonamentu czy innej opłaty płaconej przez obywateli.
Będzie drożej?
Ogromna konkurencja na rynku powinna skutkować spadkiem cen. Tak jednak się nie dzieje. Trudno jednoznacznie wskazać przyczynę, ale duże znaczenie ma rola dotacji, które otrzymali operatorzy. Dzięki nim mogli pozwolić sobie na dumping cen, który skutkuje na dłuższą metę psuciem rynku i tworzeniem dużych dysproporcji między cenami u różnych operatorów.
Zrozumiałe jest, że każdy chce zarobić przy jak największej minimalizacji kosztów własnych. Strony przerzucają się wydatkami i odpowiedzialnością. Wyższe koszty dla operatorów skutkować będą podwyżką cen za usługi internetowe. Spowoduje to stagnację w rozwoju e-społeczeństwa i będzie stało w sprzeczności do strategii Ministerstwa Cyfryzacji. A klient zostanie postawiony przed najtrudniejszym wyborem: drogo albo dobrze.
Czy możliwe jest jednak, aby ktoś wyszedł z tej walki zwycięsko? Wierzę, że na to pytanie można odpowiedzieć twierdząco. Wymagać to będzie jednak dużej ilości konsensusów i wzajemnych ustępstw. Na pewno nie będzie to łatwa i szybka droga. Decyzję muszą być podejmowane jednak już teraz, gdyż za moment rynek telekomunikacyjny wpadnie w wir podwyżek i stracą wszyscy.
Michał Koch