[miejsce publikacji] ICT Professional, NR12 – JESIEŃ 2016, strona 35.
[rubryka] TELEWIZJA
[autor] Krzysztof Fujarski / Michał Koch
[tytuł] Po co operatorowi telewizja, a nadawcy operator? – Ciąg dalszy subiektywnych dywagacji na temat przyszłości rynku TMT w Polsce.
____________________________________________________________________________________________________________________
Symbioza to zjawisko polegające na ścisłej współpracy przynajmniej dwóch gatunków organizmów, które
przynosi korzyść każdej ze stron. Jednak często trudno ustalić dokładny bilans strat i zysków współżyjących
organizmów. W niektórych układach biologicznych charakter współżycia zmienia się w czasie i jeden
z symbiontów może w pewnych okresach czerpać więcej korzyści, stając się pasożytem i doprowadzając do
upośledzenia lub śmierci drugiego symbionta. Zależności te, o dziwo, odnaleźć można na obecnym rynku
TMT. Aktualne trendy i ruchy na nim wskazują, że nadchodzące lata mogą obfitować w spore zmiany. Pilnie
obserwujemy, czy wzajemne stosunki nie przyjmą charakteru antagonistycznego.
Po co operatorowi telewizja?
Dodatkowe usługi to dodatkowy przychód dla operatora. Musi on zadbać, aby oferta kierowana do klienta cechowała się konkurencyjnością i była atrakcyjna. Skutkować to będzie ciągłym poszukiwaniem złotego środka, analizowaniem rynku i ryzykiem. Oferowanie świadczenia Triple Play, czyli usługi, która łączy w jednym pakiecie internet, telefon oraz radiofonię i telewizję, należy postrzegać jako pewien model biznesowy, a nie jako rozwiązanie techniczne lub powszechny standard. To szereg udogodnień dla klientów: m.in. wolna linia telefoniczna (można korzystać z internetu i telefonu jednocześnie), jeden rachunek i duża szybkość transmisji danych. Zauważyć należy jednak dość znaczący trend. Wraz z rozwojem telefonii komórkowej na znaczeniu ogromnie straciło posiadanie w domu telefonu stacjonarnego, obecnie jest to wręcz zabytek. Wszystko wskazuje, że następna w kolejności jest telewizja w modelu jaki znamy do tej pory. Operatorzy, widząc taką zależność, zaczynają traktować oferowaną przez siebie usługę TV jako dodatek: „.skoro konkurencja oferuje też telewizję, to my
również ją zaoferujemy”. Ciężko jednoznacznie ocenić takie podejście. Usługa Triple Play sama w sobie nie jest zła, ale może nadeszła pora na rewolucję? Co ciekawe - rynek stacjonarnego dostępu do internetu prezentuje coraz mocniejszą pozycję telewizji kablowych. Z kolei Orange i Netia tracą abonentów. Brakuje na chwilę obecną dokładnych danych od części operatorów, ale jest bardzo prawdopodobne, że technologia kablówek staje się najpopularniejszą stacjonarną technologią dostępu do sieci.
Z drugiej strony rozszerzająca się oferta programowa generuje u operatorów coraz to nowe koszty modernizacji. Zapowiadane zniesienie technologii SD w technologii HFC będzie implikować zmniejszeniem miejsca w paśmie DVB-C i kolejnymi inwestycjami tradycyjnych kablówek do wszelkich technologii IP. Zmieniające się technologie, m.in. standard H.264 do H.265, wymusi konieczność wymiany boxów, a często także kolejne inwestycje w tor dystrybucyjny. Telewizja linearna zaczyna znajdować się na przegranej pozycji. Widzowie chcą samemu wybierać kiedy i co oglądać. W ciągu kilku chwil, dzięki obecnej technologii, mają dostęp do materiałów, które pragną zobaczyć. Nie muszą czekać na powtórkę albo śledzić ramówki. Witrynom oferującym takie rozwiązania z dnia na dzień przybywa użyt kowników. To naturalny trend. Pytanie jednak, czy aby nie jest on jednocześnie śmiertelny dla operatorów i nadawców? Na najnowszym przykładzie Netflixa można by dojść do wniosku, że wejście na polski rynek największego na świecie dostawcy treści niewiele zmieniło. Jest to jednak myląca
teza. Dopiero od niedawna Netflix dostępny jest całkowicie po polsku, i wiemy również, że dopiero zaczyna ofensywę na froncie Europy Środkowowschodniej. Dysponujący ogromnym kapitałem finansowym przeznaczonym na promocję Neftlix w przyszłości pokaże pazury. Wśród młodych widzów nadejście Netflixa było wielkim wydarzeniem. Nie ukrywajmy faktów – przyciąga ich atrakcyjną ofertą programową, dostępnością na wielu mobilnych urządzeniach i możliwością oglądania wybranego kontetu w każdym momencie.
Wśród kilku tysięcy operatorów ISP w Polsce jest nadal gros takich, którzy do dzisiaj nie posiadają w ofercie linearnej telewizji. Dla nich kontent w sieciach IP jest szczególną szansą. Serwisy VOD (m.in. Ipla Player czy Netflix) to alternatywa dla telewizji tradycyjnej. Powszechne usługi OTT oraz coraz szersza oferta programowa z nadajników DVB-T przy wszechobecnych serwisach pirackich oferujących telewizję linearną (i nie tylko!) powodują, że abonenci odchodzą od kupowania usług telewizyjnych. Zanika też opinia, że serwisy OTT nie są wygodne, gdyż zmuszają do oglądania na mniejszych ekranach, tj. komputerowych czy na tabletach. Stąd też rosnąca popularność takich urządzeń jak Google Chromecast i temu podobnych. Potencjał usług OTT został dostrzeżony również wcześniej przez rodzimych przedsiębiorców. I nie chodzi tylko o największych graczy jak Ipla czy Player.pl. Sieć została zalana serwisami udostępniającymi treści telewizyjne w sposób mniej legalny. Gracz, o którym szeptano w kuluarach i kreowano na „Głównego Złego” - telewizjada.net, zaniechał działania, ale na jego miejsce pojawiło się kilkanaście innych. Dobre warunki dla roz-woju piractwa powoduje coraz większa powszechność bitcoinów. Osoby używające bitcoinów uważają, że stają się bardziej anonimowe, chociaż to nie jest do końca prawdą. Wszystkie transakcje są przechowywane w sieci, co oznacza, że każdy może sprawdzić saldo i transakcje zawarte przez dowolny adres Bitcoin. Jednakże tożsamość dysponenta danego adresu jest nieznana, dopóki nie ujawni on swoich danych osobowych w trakcie dokonywania transakcji lub w innej okoliczności.
Ze słów płynących ze strony operatorów wynika, że interesuje ich walka z piractwem, ale natrafiają na opór, gdy chcą problem ten rozwiązać wspólnie z nadawcami. Dla nadawców to walka z wiatrakami. Serwisy, takie jak wspomniana telewizjada.net, nadają z terytoriów, na których europejska jurysdykcja nie obowiązuje. Jednak to nie to jest głównym problemem. Jego źródło leży w braku porozumienia i jedności w relacjach operatorzy-nadawcy. Większość firm uważa istnienie pirackich serwisów telewizyjnych za spore zagrożenie dla własnej działalności, chociaż niektórzy przekonani są o nieuchronności takiego nowopowstałego ekosystemu i planują już, w jaki sposób odbywać będą w nim egzystencję. I zadają sobie pytanie: po co mi telewizja? Może wystarczy, że dostawcy internetu skupią się na odpowiedniej jakości łącz, a telewizję przy ich pomocy będą mogli oglądać nie tylko młodzi odbiorcy. Usługa jak np. Videostar nie potrzebuje jako pośrednika operatora telewizyjnego - wystarczy łącze internetowe spełniające aktualne standardy. Według nieoficjalnych zapowiedzi lada moment będzie
można kupić boxy, które po podłączeniu do internetu zaoferują usługi TV o bardzo szerokim zakresie w całej Polsce, a nie tylko na sieciach wybranych operatorów. Na obecna chwilę technologia pozwala nie tylko na dystrybucję linearną telewizji, ale także wielu usług dodanych, jak nPVR czy catchup, który powoduje, że z każdego linearnego kanału TV można zrobić usługę VOD. Jedyne, co jeszcze powstrzymuje firmy przed wdrożeniem takich rozwiązań, to prawa do emisji niektórych pozycji. Ale i to się zmieni. Nadawcy przed udzielaniem zgód na otwarte nadawanie niektórych programów w otwartym OTT tłumaczą bra-kiem takich samych zgód ze strony producentów. Ale co, jeśli lada moment każdy, zwłaszcza twórcy z Hollywood, otworzą się na rynek internetowy? Sukces Netflixa jest przecież widoczny gołym okiem. Zdaniem operatorów, nadawcy hołdują stagnacji na rynku wynikającej z błogości i rosnących dochodów rynku reklamowego i nie chcą dostrzec, iż zmieniły się technologie. Stan zaspokojenia nie będzie trwał wiecznie. Badania pokazują, że preferen-cje widzów przesuwają się w kierunku treści internetowych, tak samo w stronę serwisów legalnych, jak i treści pirackich. Telewizja zaczyna stanowić dla dostawców problem biznesowy, nie technologiczny. Przychody operatorów kablowych w Europie wzrosły w 2015 roku o 7,1 proc. Połowę z nich stanowiły przychody z usług telewizyjnych, ale najszybciej rosły te z dostępu do internetu oraz VoD. Przedstawiciele operatorów domagają się, aby serwisy OTT zostały objęte regulacjami ze strony prawa unijnego. Aspekt prawny również nie jest rozłożony równomiernie. ISP narzekają, że obowiązuje ich szereg obostrzeń i obowiązków do spełnienia (wśród wymienianych najczęściej jest obowiązek zawiadomienia klienta na 30 dni przed np. zmianą nazwy kanału albo o jego wyłączeniu). W takim przypadku klient ma prawo zrezygnować ze świadczonej usługi. Jest to przejaw niesprawiedliwości w traktowaniu przez ustawodawcę operatorów, którzy czują się traktowani gorzej. Organizacje zrzeszające operatorów powinny lobbować za wprowadzeniem korzystniejszych przepisów i stać na straży integralności środowiska. Branża w dużej mierze uzależniona jest od zmian na rynku i ewolucji trendów. A zmiany nie zawsze odbijają się dla operatorów pozytywnie. Może operatorzy powinni skupić się na świadczeniu jak najlepszej usługi do internatu i nie dać się wciągnąć w mariaż z telewizją?
Po co nadawcy operator?
Najnowsze badania Nielsen Audience Measurement dla Wirtualnych Mediów, z których wynika, że w sierpniu Polsat zanotował 10,61 proc. udziału w rynku, TVP1 10,53 proc., TVN 9,51 proc., a TVP2 8,89 proc. wskazują na ucieczkę widzów. W porównaniu z poprzedniki latami różnice są znaczące. Gdzie się podziali? Cóż, między innymi przeszli do kanałów tematycznych. Ale nie tylko. Na arenę wkroczyły serwisy OTT. I zaskakująco dobrze się tam odnalazły. Nadawcy, będący do tej pory sojusznikami operatorów, zauważyli pewne ruchy na rynku, m.in.: przeniesienie się części widzów ku treściom internetowym, i przez to coraz częściej zaczynają być traktowani jako konkurencja. Dostrzegają oni możliwość dotarcia do widza z pominięciem operatora i chociaż zdają sobie sprawę, że w ten sposób mogą stracić część przychodów, to jednak reagują oni tak w odniesieniu do pędu widzów w kierunku nowych technologii i nie chcą tracić z nimi kontaktu (czyt. oglądalności). Nadawcy i portale VOD chcą bezpośredniego kontaktu z abonentem. Pragną stworzyć model, w którym abonent subskrybuje usługę bezpośrednio u nich i zacząć premiować własny kontent. Tak przygotowany model, będący rewolucją na dużą skalę, może powodować, że nadawcy będą chcieli część kontentuudostępnić tylko poprzez własną dystrybucję. Mogą to być kanały subskrypcyjne oferujące kontent w najlepszej jakości. W ten sposób z równania wykreślamy operatora. Od nadawcy do abonenta. To chyba największe potencjalne zagrożenie. Jednocześnie zgoda na reemisję kanałów TV w sieciach operatorskich to przychody pochodzące z praw do ich emisji. Nadawcy posiadają prawa od producentów na nadawanie jedynie w sztywnych łączach bez udziału internetu. To ich obliguje do nie wydawania zgód na reemisję niektórych programów do OTT. Nadawcy, tacy jak Polsat, posiadają własną sieć dystrybucji (są też operatorem) i oferują własne OTT (Ipla) na własnych dekoderach, co ułatwia im dystrybucję, ale istnieją również przypadki, gdy nadawca opiera się wyłącznie na działalności nadawczej (jako przykład może posłużyć TVN ze swoim Player.pl ) i bardziej powinno mu zależeć na współpracy z operatorami. Statystyka pokazuje, że największy procent osób używających pirackich serwisów (33%) czyni to ze względu na łatwość dostępu, posiadanie wszystkiego w jednym miejscu i, co najważniejsze, możliwość oglądania tylko tych materiałów, które są dla danej osoby ważne lub interesujące. Operatorzy apelują do nadawców – chcą usprawnić klientowi korzystanie ze swoich rozwiązań. Obecnie w Polsce mamy ponad 200 kanałów i wciąż powstają kolejne. Skutkiem tego jest między innymi oferowanie klientom pakietów, wśród których interesuje ich tylko niewielka część programów. Klient zostaje przeładowany możliwością wyboru i w ostateczności nie wybierze niczego. Sprawdzi piracki serwis, gdzie może i nie będzie miał dużego wyboru, ale znajdzie tam w prosty sposób to, czego szuka. Sztuczne roz- budowywanie oferty o bliźniacze kanały to nie rozwiązanie. To metoda na zrażenie klienta. Łatwo dostępny produkt, wprowadzony na rynek dzięki przystępnej dystrybucji zostanie zauważony. Klient to kupi. I zapłaci. Jako ludzie szukamy wygody, szczególnie podczas spędzania wolnego czasu. Prześledzenie oferowanych dla nas kanałów, gdy na żadnych nie ma interesującego nas kontentu potrafi zniechęcić nawet największego entuzjastę. Prezentowany interfejs musi być prosty, aby nie odstraszyć nawet mniej zorientowanych technicznie użytkowników. Kolejną ważną sprawą jest funkcja agregacyjna. Zauważyło to Google TV, jego interfejs pozwala pokazać kontent z wielu źródeł. Kluczowym jest, aby w przygotowanym produkcie było wszystko, co widz chce oglądać. Wtedy spora szansa, że utrzymamy klienta na długo. Z badań VideoTrack II domu mediowego MEC jasno wynika, że klienci chcą mieć dowolność w konstruowaniu pakietów kanałów płatnej telewizji. Odpowiedziało tak aż 46 proc. ankietowanych. Chcieliby kupować dostęp do oferty dowolnie wybranych stacji, a nie w ramach zdefiniowanych pakietów. Czołówkę najbardziej pożądanych w takim ujęciu kanałów tworzą HBO, Canal+, National Geographic i Discovey. Ankietowani uznali, że są w stanie zapłacić 10 zł za dostęp do pojedynczego kanału. Warto spojrzeć na sprawę z perspektywy serwisów VOD. One także borykają się z własnymi problemami, a z racji ich obecnej popularności wszelakie usterki techniczne odbijają się szerokim echem wśród użytkowników i decydują o postrzeganiu marki nie tylko nadawcy, ale także operatora, za pośrednictwem którego kontent jest odbierany. Podczas niedawnych piłkarskich Mistrzostw Europy 2016 użytkownicy, którzy wykupili dostęp do Ipli, aby oglądać wszystkie rozgrywki, mieli bardzo utrudniony dostęp do treści z uwagi na dużą popularność tego kontentu w tym okresie. Najwy- dajniejsze serwery mogą nie sprostać oczekiwa- niom klienta w przypadku, gdy nie zostanie zaprojektowany i wdrożony system rozdzielający treści. Zwłaszcza tych emitowanych w czasie rzeczywistym. Jednym z możliwych rozwiązań jest system dystrybucyjny CDN – rozproszony system z wieloma węzłami, podłączony do internetu, dostarczający treści do wielu centrów danych i punktów wymiany ruchu w internecie. Tworzy go sieć wielu serwerów, przechowujących dane użytkowników i udostępniane treści. Problemy z treściami wideo w internecie, mimo iż niezależne od lokalnych ISP, skutkują tym, że są oni obarczani przez klientów winą za usterki, a ich wizerunek także na tym cierpi. Jak dowodzi raport Ericsson ConsumerLab, to właśnie jakość połączenia internetowego i wrażenia z korzystania z internetu stanowią kluczowy czynnik kształtujący przywiązanie użytkowników do operatora. Szczególnie ważne jest to dla treści wideo. Do ciekawego zdarzenia doszło na zachodnim rynku. Otóż Liberty Global, największy na świecie międzynarodowy operator telewizji kablowej i dostawca usług szerokopasmowego internetu, zawarł wieloletnią umowę partnerską z Netflix, przewidującą udostępnienie należących do Netflix treści klientom Liberty Global korzystającym z usług telewizji w ponad 30 krajach na całym świecie, w tym w Polsce, gdzie Liberty Global jest właścicielem największej sieci TVK.
Co przyniesie przyszłość?
„Przez ostanie 15 lat branża operatorów kablowych mocno się rozwijała. Niełatwo to będzie powtórzyć, ale nie jest to niemożliwe” – to słowa Krzysztof Kacprowicza ze Związku Operatów Kablowych Mediakom. Jednoczenie się i współpraca podczas zakupu kanałów lub wspólnego lobbowania zmian w prawie na rzecz operatorów to kluczowy aspekt. Wydaje się, że na obecną chwilę postępy w tym zakresie są niewielkie. Wśród ISP jest niewielu operatorów, którzy sami budują kontent. Większość z nich korzysta z rozwiązań integratorów usług IPTV. To powoduje, że mali ISP nawet nie rozważają wspólnych zakupów. Z kolei integratorzy usług IPTV tak naprawdę więcej ze sobą konkurują niż mogliby współpracować. Należy jednak dodać, że wszyscy zaczynają dostrzegać, iż telewizja linearna jest w odwrocie. Zagrożenia, ze strony usług VOD i pirackich serwisów oferujących telewizję przez sieć, nie utrudniają życia wprost operatorom IPTV, bo też oni lepiej potrafią się dostosować wywodząc się z tych ekosystemów. Trend może się odwrócić w momencie, gdy operatorzy ISP przestaną zwiększać zasięg usług telewizyjnych w swoich sieciach, nastąpi nasycenie rynku ich usługami albo, jeśli ich przewaga technologiczna zmaleje. Ale czy to nie będzie za późno? Budowanie i zrzeszanie to najlepsze rozwiązanie dla ISP. Liczba abonentów w sieciach jednak rośnie. U największych dostawców pojawia się tendencja do obniżania opłat. To obiecujący znak. Podchodząc do negocjacji z nadawcami operatorzy, czy też ich zrzeszenia, powinni mieć świadomość tego, że tylko w grupie będą w stanie ugrać dla siebie korzystne rozwiązania i ceny. Dążyć do grupowego kupowania kontentu, co jednak przez charakter rynku jest znacznie utrudnione. Dla małych i średnich operatorów szczególnym problemem jest fakt, że najlepsze ceny na zakup programów dostają sieci powyżej 50 tysięcy abonentów. Daje się jednak zauważyć zmiany w tym zakresie. Porozumienia między operatorami, dzięki którym będą w stanie negocjować stawki z nadawcami jak równy z równym, zaczynają oglądać światło dzienne. Wydaje się, że operator jest bardziej potrzebny nadawcy niż usługa telewizyjna operatorowi. Nie jest to jednak proste równanie. Operator będzie niezbędny nadawcy tak długo, jak tylko będzie on oferował znacząco duży zasięg dotarcia do widzów. Jednak ze zmniejszającym się znaczeniem tej formy dystrybucji nadawcy nie będą chętni na ukłony w ich stronę. Coraz powszechniejsza możliwość dotarcia do widza bez pośrednictwa operatora nie ułatwia relacji między nimi. Dla mniejszych operatorów, którzy chcą swoje usługi oprzeć jednak na oferowaniu telewizji wprost z własnej sieci, jedyną szansą jest kooperacja między sobą, aby z nadawcami rozmawiać nadal mając silną pozycję. Być może w przyszłości nadejdzie chwila wspólnego rozwiązywania problemów trapiących środowisko. Nigdy wcześniej nie było to tak potrzebne, jak jest teraz.