Problem geoblockingu częściowo rozwiązuje fakt, że przebywając tymczasowo w innym kraju Unii Europejskiej, będziemy mieli dostęp do tych samych treści, za które zapłaciliśmy w kraju. To jednak nie rozwiązuje całego problemu.
Geoblokady dla wielu osób są niezwykle irytujące. Przemysł rozrywkowy przekonuje jednak, że są one niezbędne, gdyż w ten sposób możliwe jest sprzedanie wielu licencji na wyłączność w danym kraju. Istnieje też druga strona medalu – geoblokady często ograniczają dostępność treści, więc w praktyce mogą utrudniać sprzedaż i napędzać piractwo. W 2015 roku Komisja Europejska obiecała unowocześnienie prawa autorskiego i zniesienie geoblokady. Niestety, już w grudniu tego samego roku okazało się, że zniesienia nie będzie, gdyż nie życzy sobie tego np. przemysł filmowy. Komisja Europejska ograniczyła się do przedstawienia propozycji nazywanej „roamingiem dla Netfliksa”. Idea była taka, że jeśli np. Francuz odbywa podróż do Polski, to ten Francuz powinien mieć w Polsce dostęp do tych samych treści, do których ma dostęp z Francji. Innymi słowy obywatel przebywający za granicą ma dostać taką samą e-usługę jaką ma we własnym kraju. Takiemu pomysłowi przeciwny był w styczniu 2016 roku Parlament Europejski.
Rozwiązaniem tego problemu ma być „roaming dla Netflixa”. Dokument przewiduje, że firmy takie jak Netflix czy Spotify będą weryfikować „rezydencje” abonenta za pomocą danych dotyczących płatności, adresu IP albo informacji o operatorze obsługującym abonenta. Usługi dostarczane bezpłatnie (w tym usługi radiowe i telewizyjne) również będą mogły oferować abonentom funkcje „roamingu treści”. Dostawcy usług nie będą mogli stosować postanowień umownych, które będą ograniczały prawo do przenoszenia usług.
Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie zapewnienia możliwości transgranicznego przenoszenia na rynku wewnętrznym usług usług online w zakresie treści można przeczytać pod linkiem: Rozporządzenie