Wiceminister cyfryzacji Wanda Buk, przedstawicielka resortu cyfryzacji odpowiadała na zapytanie posłów PiS o miejsca w Polsce, gdzie nie ma zasięgu telefonii komórkowej. Powołując się na roczny raport, opracowany na podstawie sprawozdań składanych do URE przez operatorów telekomunikacyjnych, mówiła, że „w ujęciu populacyjnym nasz kraj pokryty jest w 100 proc. siecią 3G i 99 proc. siecią 4LTE”.
Wiceminister przyznała:
Geograficznie nie jest już tak dobrze. Zasięgu pozbawionych jest 2837 miejscowości, liczba ta zmniejszyła się względem zeszłego roku o 8 punktów procentowych. Wtedy liczba sięgała 3080 miejscowości. Należy podkreślić, że są to bardzo małe jednostki osadnicze, skupiające kilka, kilkanaście domów. Przy czym dane o samym pokryciu nie odzwierciedlają faktycznej jakości usług. Wg raportu OpenSignal średnia przepustowość LTE wynosi 20 Mb/s. Jest to mało. Jesteśmy sklasyfikowani jako 31 kraj w Europie
Na taki stan rzeczy wpływ mają w dużym stopniu normy regulacyjne, które są przestarzałe. Także sam oczekiwania na pozwolenie jest niedopuszczalny - inwestor, który chce zbudować nadajnik, średnio czeka na pozwolenie 153 dni.
[źródło: PAP]